czwartek, 21 maja 2015

Pożegnanie

Ta informacja wstrząsnęła wszystkimi. Rodzice dziewczynki załamali się. W końcu doszło do takiej rozmowy między nimi i Emilką. – Mamusiu proszę cię, nie płacz. – powiedziała moja podopieczna.
– Och słońce, nie wiedziałam ze już wstałaś. Ja wcale nie płaczę, coś ci się wydawało. –odpowiedziała zmieszana mama. – Proszę cię mamo, nie martw się o mnie. Pan Bóg mnie kocha i na pewno moja choroba ma jakiś cel. Jestem tego pewna. Takich słów mama Emilki się nie spodziewała. Ta rozmowa dała jej siłę do działania, całkiem zmieniła spojrzenie na świat. Od tej pory niebyła już załamana. Jej mąż również. Kolejna cząstka planu wypełniła się. Mijały tygodnie. Moja mała duszyczka została poddana chemioterapii, którą także znosiła z uśmiechem na twarzy. Każdy ból ofiarowywała Panu Bogu. Jeszcze więcej się modliła, uważała Boga za swojego najlepszego przyjaciela, który zna wszystkie jej sekrety. Przygotowywała się również do Pierwszej Komunii Świętej. Bardzo chciała dożyć tej chwili. I dożyła. Będąc już na wózku inwalidzkim przyjęła Komunię, wraz z innymi dziećmi. To był najszczęśliwszy dzień w całym moim życiu. Jej z resztą też. Spełnił swoje marzenie. Niestety choroba robiła swoje. Po tygodniu Emilka zmarła. Jej ostatnie słowa przed śmiercią brzmiały tak: Mamo, tato, obiecajcie że nie będziecie smutni. Proszę. Chociaż nie będziecie mnie widzieć, ja będę zawsze blisko was. Zawsze chcieliście abym spełniała swoje marzenia. „Niedługo spełni się kolejne, czuję to. Bardzo was kocham.” To powiedziawszy zasnęła i nigdy więcej się już nie obudziła. W niebie czekała na nią nagroda za to, że wypełniła wolę Bożą w stu procentach. Za to że pokazała jak można znosić chorobę, że to nie zawsze musi być takie straszne i smutne.






Tutaj moja opowieść się kończy. Chciałbym…to znaczy byłoby mi bardzo miło gdybyście zapamiętali, że każdy ma do wypełnienia plan. Waszym (to znaczy ludzi) zadaniem jest, tak jak Emilka, znosić wszystko z uśmiechem na twarzy, ponieważ nic nie dzieje się przypadkowo.


Mam nadzieje ze ktos dotrwał do końca. :) Zaczecam do komentowania bo to baaardzo motywuje. Za ta historie dostałam 3 miejsce w szkolnym literackim konkursie. Ale pojawi się tego więcej już niebawem, jeśli tylko będzie zainteresowanie. :) Pozdrawiam cieplutko Paulina ^^

poniedziałek, 18 maja 2015

Jest trudno ale.. :)

                                                                              3
Jest super. Moja kochana podopieczna wie o moim istnieniu. I z tego co widzę bardzo mnie kocha. Codziennie odmawia modlitwę „Aniele Boży”, a czasem nawet próbuje ze mną rozmawiać własnymi słowami. Bardzo, bardzo ją kocham, ale to już chyba pisałem. Emilka ma teraz osiem lat. Jest chora na raka. Ale od początku. Był piękny słoneczny dzień. Mała miała 6 lat. Szła wtedy do przedszkola razem z mamą. Gdy przechodziła przez przejście dla pieszych potrącił ją samochód. Mamie Emilii nic się nie stało, ponieważ jej córka szła pierwsza. Myślałem że pęknie mi serce. Ale to była bardzo ważna część Boskiego planu. Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Tuż przed przyjazdem karetki moja podopieczna straciła przytomność. Lecz przed tym modliła się gorąco o to aby nic się jej poważnego nie stało. – Panie Boże, wiem że jesteś moim niebieskim Tatusiem i bardzo mnie kochasz. Wiem że nigdy byś mnie nie skrzywdził. Panie Boże kocham Cię, proszę żeby aż tak bardzo nie bolało. –powiedziała. Byłem z niej taki dumny. Była bardzo dojrzała jak na swój wiek. Po przywiezieniu do szpitala od razu trafiła na blok operacyjny. Miała kilka złamanych żeber, prawą rękę i nogę w kostce. Operacja przebiegła pomyślnie. Wszystko szło dobrze. Rany goiły się a miesiące mijały. Emilka była bardzo dzielna. Znosiła cały ból, nie narzekała, starała się być zawsze uśmiechnięta. A było naprawdę ciężko. W gorszych chwilach pomagała jej modlitwa. Często się modliła, rozmawiała z Panem Bogiem. Opowiadała cały swój dzień, mówiła mu o wszystkim. Po roku podczas badań kontrolnych okazało się że moja kochana Emilka ma raka. I tak wypełniła się najważniejsza część Bożego planu.







niedziela, 17 maja 2015

Mały człowiek wielkie plany

                                                              2
Mijały tygodnie i miesiące, aż w końcu Emilka skończyła roczek. Ach ile ja miałem tego dnia roboty. Zjechała się cała rodzina. Każdy chciał ją uściskać i ucałować. A jak wiadomo małe dzieci zawsze szybko łapią jakąś infekcje. Musiałem się napracować by niczym się nie zaraziła. Bardzo, ale to bardzo, ją kocham. Uwielbiam ją chronić i jej pomagać. Mijały kolejne dni miesiące i lata. Moja podopieczna rosła zdrowa i mądra. Do czasu aż zostałem wezwany na rozmowę z moim przełożonym, archaniołem. Bardzo się wtedy bałem, myślałem że już nigdy nie zobaczę mojej małej Emilki. Gdy przybyłem na miejsce on już na mnie czekał. – Witam cię serdecznie, Gabrielu – przywitałem się. – Witaj Artezjuszu. Mam dla ciebie informacje dotyczące kolejnej części planu małej Emilki. – nic z tego nie rozumiałem. – O co ci chodzi Gabrielu? Jaka kolejna część? – Nie obawiaj się Artezjuszu. Bóg ma dla każdego człowieka na ziemi plan, który musi wykonać. Tak zwane powołanie. Jedni są powołani do małżeństwa, inni do kapłaństwa, jeszcze inni do dawania świadectwa swoimi czynami. Podobnie jest z Emilką. Pan Bóg da jej okazję do dawania świadectwa wiary innym ludziom. Siadaj, musimy omówić szczegóły. I uśmiechnij się, anioł stróż bez uśmiechu to nie anioł . Tak więc zakończyła się moja rozmowa z Gabrielem. Po kilku tygodniach nasz plan zaczęto wcielać w życie. Emilka chodziła do przedszkola. Miała wtedy cztery, latka lubiła bawić się i rozmawiać z innymi dziećmi. Najbardziej jednak podobała jej się katecheza. Uwielbiała słuchać o Bogu, o Panu Jezusie, a nawet o świętych. Jestem z niej taki dumny. Pewnego dnia ksiądz opowiadał o aniołach stróżach. Mówił że każdy z ludzi ma swojego opiekuna, który ma ich chronić i prowadzić przez życie. Uczyli się również modlitwy „Aniele Boży…” . I tutaj, właśnie tego dnia, wypełniła się kolejna cząstka Boskiego planu. Emilka mnie pokochała.



piątek, 15 maja 2015

ciekawe początki

                                                            1

Hohoho ale dzisiaj było ciekawie. Na początku zostałem wezwany do mojego przełożonego archanioła Gabriela. Okazało się że mam od teraz pod opieką małą Emilkę. Szef (oczywiście szef to sam Pan Bóg) zesłał ją do Polskiej, kochającej się rodziny. Mieszkają w małym domku na wsi. Bardzo długo czekali na dziecko, więc będą ją szczególnie kochać. Taki rodzaj miłości zawsze jest szczególny. Tak mi mówił archanioł Rafał, a on na miłości zna się najlepiej. Po ustaleniu wszystkich formalności zstąpiłem po raz pierwszy na ziemię. Wszyscy mnie żegnali i ciesząc się razem ze mną, życzyli powodzenia. To było bardzo miłe uczucie . Czułem że zaczynam nowy rozdział w swoim życiu. Gdy znalazłem się na swoim miejscu, czyli przy Emilce, od razu ją pokochałem. Była takim słodkim bobaskiem z niebieskimi oczkami i dołeczkami w policzkach. Chociaż teraz ma trzy miesiące i dopiero co przyjęła Chrzest Święty, to i tak nigdy się przy niej nie nudziłem. Tak jak mówili mi w niebie, jest bardzo żywa i ruchliwa. Co chwilę muszę ja pilnować aby nie spadła z łóżeczka. A ona, jakby wiedziała że ją widzę, patrzy w moją stronę i uśmiecha się od ucha do ucha. I jak tu nie kochać dzieci. Tak na razie wygląda moja praca. W nocy czuwam nad nią, aby nie miała koszmarów a w dzień pilnuję by nic złego jej się nie stało. Aby rosła zdrowa i mądra. Wygląda teraz całkiem jak jej mama gdy była mała. Czarne włoski i ten jej uśmiech podobają się dosłownie każdemu. Już sobie wyobrażam jak ciężko będę musiał pracować gdy zacznie chodzić na randki. Hohohohoo ale będzie super.

czwartek, 14 maja 2015

wstęp

Życie anioła stróża to czasami trudna praca. Przynajmniej tak mi się wydaje. Mam na imię Artezjusz i jestem aniołem Stróżem. To znaczy dopiero zaczynam. Już niedługo dostanę swoją pierwszą duszyczkę. Hohoho ale się cieszę. Podobno przydzielono mi bardzo żywą i ruchliwą osóbkę. Już ją lubię . Chociaż… Troszeczkę się boję. Nie wiem czy dam radę ją dobrze prowadzić i chronić. W końcu to mój PIERWSZY raz. Rozmawiałem dużo ze starszymi aniołami, a nawet dostałem wiele cennych rad od archaniołów więc nie może być aż tak źle. Mam taka cicha nadzieję że mój podopieczny, lub podopieczna, trafi do religijnej rodziny. I ze będzie super. No ale wszystko rozstrzygnie się niebawem.


Witam :)

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Nazywam się Paulina. Będę tu publikować historie pewnego Anioła Stróża. Swoja przygodę z blogowaniem zaczęłam od serwisu Pinger jako Anioł77, ale postanowiłam zmienić trochę klimat :).A wiec życzę miłego czytania i zachęcam do komentowania :D